Choć wiele firm z sektora high-tech notuje dobre wyniki finansowe, branża nie uchroni się przed konsekwencjami finansowego kryzysu.
Sequoia nie jest wyjątkiem. "Zasady gry się zmieniły" - to z kolei fragment listu funduszu Benchmark Capital. Fundusz zachęcał, by szefowie spółek z jego portfolio zachowali "pragmatyzm", i jednocześnie informował, że "uzyskanie finansowania stało się o niebo trudniejsze".
- W latach 2000-01 przetrwały te firmy, które przykucnęły najszybciej. Trzeba trzymać koszty pod kontrolą i mieć pewność, że pole manewru jest wystarczająco duże - twierdzi Ron Conway, założyciel i partner funduszu inwestycyjnego Angel Investors, w wywiadzie dla branżowego portalu CNET. W portfelu Angel Investors są akcje 130 spółek internetowych i to właśnie ten fundusz jako jeden z pierwszych zainwestował w papiery Google oraz Digg.
CNET przeprowadził sondaż wśród 20 prezesów, analityków i inwestorów branży technologicznej, zadając im następujące pytania: • Jak długo potrwa kryzys? • Jaki wpływ będzie miał na branżę technologiczną? • Co powinny zrobić teraz spółki? Okazało się, że eksperci z Doliny Krzemowej wygłaszają skrajne opinie. Jedni twierdzą, że należy przygotować się na złe czasy. Inni, że nic strasznego się nie stanie.
- Uważamy, że obecna sytuacja na rynkach w pewien sposób wpłynie na nasz biznes. Ale w porównaniu z innymi branżami jesteśmy w miarę dobrze od niej odizolowani - uważa Dan Hesse, prezes operatora komórkowego Sprint Nextel.
Z kolei Geoffrey Moore, autor popularnej książki pt. "Przechodząc nad przepaścią", obawia się, że przywrócenie równowagi w gospodarce może zająć lata. Jego zdaniem obecne spowolnienie różni się od poprzednich, gdyż problemy przeżywa sektor finansowy, który jest fundamentem dla wszystkich innych branż. - Nie ma gdzie uciekać. Tu w ogóle nie chodzi o technologie. Zwykle solidne, dobrze zarabiające przedsiębiorstwa mają przewagę w czasie spowolnienia. Ale tym razem nawet one powinny zaplanować poważne reformy - dodaje Moore.
Jego obawy może potwierdzać przykład spółki InterDyn (kupuje oprogramowanie od Microsoftu, potem odsprzedaje je firmom). Pierwszy problem jest taki, że InterDyn - o czym pisze dziennik "The Wall Street Journal" - zredukuje zamówienia od Microsoftu, bo klienci wstrzymali prace nad wdrożeniem nowych systemów IT (a to uderza też w giganta z Redmond). Drugi problem - bank zażądał od firmy, by spłaciła linię kredytową w wysokości 1 mln dol.
Część firm już tnie zatrudnienie - eBay niedawno ogłosił, że zmniejszy liczbę etatów o 10 proc., po przejęciu spółki EDS Hewlett-Packard zwolni prawie 25 tys. osób (7,5 proc. zatrudnionych), a Nvidia odchudzi etaty o 6,5 proc. Kryzys finansowy sprowadził akcje Amazona, Della, Yahoo! czy Sun Microsystems do poziomu z poprzedniej dekady. I odbije się też start-upom - dopiero raczkującym przedsięwzięciom. Bo fundusze w obliczu krachu nie będą już tak skłonne, by wyłożyć kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów dolarów na finansowanie niepewnego biznesu. - Startupy powinny nastawić się na tryb przetrwania - mówił niedawno założyciel serwisu Digg Kevin Rose.
Eksperci zgadzają się, że z największymi problemami będzie borykał się sektor nowych technologii, który wymaga ogromnych środków, ale nie daje gwarancji szybkiego zwrotu. Zespoły pracujące nad biopaliwami czy alternatywnymi źródła energii mogą borykać się z brakiem gotówki. Wcześniej ich praca często była finansowana z kredytów, ale teraz będą one w jeszcze większym stopniu polegać na pieniądzach od funduszy inwestycyjnych.