Przez co najmniej 1,5 roku nie wycofamy się ze spółki, bo wierzymy w jej perspektywy — przekonuje poznańska grupa.
Ilekroć kurs informatycznej spółki spada, wśród giełdowych graczy pojawia się plotka: „BB Investment wychodzi z Sygnity”. BB Investment (BBI) to akcjonariusz szczególny — ma wprawdzie zaledwie 8,6 proc. akcji, ale jego rola w spółce jest dużo większa (było właścicielem Emaksu, który połączył się z Computerlandem i tak narodziło się Sygnity). To właśnie z inicjatywy BBI ponad rok temu doszło do zmiany władz Sygnity. Dlatego takie plotki wywołują nerwowość. Władze poznańskiej grupy stanowczo odrzucają taką możliwość.
— Nie wycofujemy się z Sygnity i z pewnością nie zrobimy tego w ciągu 1-1,5 roku. Spółka jest w trakcie restrukturyzacji i do czasu jej zakończenia nie ma tematu wyjścia — wyjaśnia Paweł Turno, prezes i główny udziałowiec BBI.
BBI sporo sobie obiecuje po restrukturyzacji.
— Sygnity już jest operacyjnie na plusie. Trzeci i czwarty kwartał też powinny być dobre i rok powinien być zamknięty zyskiem, mimo konieczności utworzenia rezerw na nierentowne kontrakty. Sygnity powinno wziąć udział w konsolidacji branży. Może odbyć się w skali krajowej lub europejskiej, i nie jest powiedziane, że Sygnity będzie stroną przejmującą — mówi Paweł Turno.
Zarząd spółki podziela wizję przyszłości nakreśloną przez BBI - pisze "Puls Biznesu".
— Wierzę, że po zakończeniu restrukturyzacji kurs powróci do racjonalnych notowań, bo dziś stanowczo nie oddaje wartości spółki. Wtedy będziemy rozglądać się za aliansami strategicznymi czy akwizycjami — przekonuje Piotr Kardach, prezes Sygnity.