Konkursy na pracownie internetowe dla szkół zostały oprotestowane z powodu banalnej pomyłki MEN. Wpadka może być bardzo kosztowna. Protesty mogą doprowadzić nawet do unieważnienia postępowania. Gra toczy się o 350 mln zł.
W formularzu zamówienia ktoś wypełnił rubrykę, która powinna zostać pusta. Wpisano "tak", odpowiadając na pytanie, czy wykonawcy powinni dołączyć do wniosku listę osób odpowiedzialnych za wykonanie usługi. Zamówienie dotyczy dostaw, a nie usług. Tym samym został postawiony nieuzasadniony warunek udziału w przetargu - wyjaśnił dziennik.
MEN przyznało, że ta część nie powinna być wypełniona. W oświadczeniu napisało jednak, że urzędnicy wypełnili formularz prawidłowo, a błąd pojawił się w ogłoszeniu unijnym. Jednak na stronie resortu formularz także jest opublikowany z błędem. Podpisał go dyrektor generalny Andrzej Maśnica.
MEN zapisu nie naprawiło, część firm załączyła feralne listy, a część nie. Teraz jeden z oferentów (MCSI) żąda, żeby MEN wykluczyło z przetargów wszystkich, którzy list nie dołączyli. List nie załączyło aż 6 konsorcjów, w tym jedna z największych grup informatycznych w Polsce - Sygnity (połączone grupy Computerlandu i Emaksu) - informuje "PB".
Sprawa zapewne zakończy się arbitrażem w Urzędzie Zamówień Publicznych (UZP). Według opinii prawników i UZP, błąd tej wagi nie powinien stanowić podstawy do unieważnienia tak dużego przetargu, jednak jak zadecydują niezależne składy orzekające - nie wiadomo.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Błąd MEN może kosztować 350 mln