Szef urzędu nadzorującego rynek telekomunikacyjny traci stanowisko po wyborach - taka była praktyka ostatnich lat. Opozycja komplementuje obecną prezes‚ ale...
Stawiają również zarzuty, że decyzje pani prezes często ocierają się o granice prawa. Rzeczywiście‚ decyzje UKE dotyczące rynku internetowego mogły zaprowadzić nasz kraj przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości. UKE się wycofał‚ choć sporów z Komisją Europejską było więcej.
Pierwszy premier tej formacji‚ Kazimierz Marcinkiewicz‚ powołał Streżyńską na urząd szefa UKE wbrew Jarosławowi Kaczyńskiemu. Stosunkowo szybko okazało się‚ że twarda postawa Streżyńskiej wobec TP SA zyskała społeczny poklask. Według monitoringu mediów‚ jaki przeprowadził w tym roku jeden z dużych operatorów telekomunikacyjnych, Streżyńska jest cytowana przez media trzy razy częściej niż minister Grażyna Gęsicka‚ uważana za najbardziej kompetentnego ministra w obecnym rządzie - czytamy w "Rz".
Nic dziwnego‚ że SLD i PO ostrożnie dobierają słowa‚ chociaż widać‚ że posłowie tych partii wsłuchują się w krytyczne głosy ze strony Telekomunikacji Polskiej. Po ewentualnych wyborach i wzmocnieniu pozycji PO i SLD Streżyńskiej nie będzie już tak łatwo. Obie partie stanowczo nie chcą dać silniejszych środków represji‚ jakich domaga się UKE (natychmiastowa wykonalność kar‚ jakie nakłada urząd).
Jeżeli Streżyńska się z tym nie pogodzi, zostanie szybko usunięta. PiS przeforsował‚ że prezes UKE jest powoływany i odwoływany przez szefa rządu. Wprawdzie i SLD‚ i PO opowiadają się za powrotem do kadencyjności szefa UKE‚ ale nie wiadomo‚ czy Anna Streżyńska doczekałaby tych zmian - wyjaśnia "Rzeczpospolita".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Co z prezes UKE po wyborach?