Eksperci rynku ubezpieczeń nie widzą związku pomiędzy wdrożeniem dostępu online pacjentów do historii leczenia a warunkami wykupywania polis. To odpowiedź na wątpliwości Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który wyraził obawy, że zawieranie umów ubezpieczeniowych może być uzależniane przez towarzystwa od ujawnienia przez klienta historii medycznej.
- Biorąc pod uwagę, że według zapowiedzi NFZ w 2013 roku ma zostać uruchomiony także II etap eWUŚ, dający pacjentom możliwość dostępu do informacji o udzielonych im świadczeniach zdrowotnych, może dojść do sytuacji, w której dane te staną się dostępne dla osób postronnych - podkreśla GIODO.
Jak zaznacza, w rozporządzeniu ministra zdrowia, które dotyczy tego rozwiązania, nie uwzględniono uwag GIODO dotyczących m.in. określenia sposobu logowania się do systemu.
Zabezpieczony czy nie?
- Do tej pory nie wiemy, w jaki sposób NFZ zamierza weryfikować, czy odbiorcą danych pozyskanych za pośrednictwem systemu online jest osoba do tego uprawniona. Każdy system informatyczny, który jest dostępny dla osoby, która "miękko" loguje się do niego używając haseł, jest systemem niebezpiecznym, z którego mogą nastąpić wycieki - ocenia Wojciech Wiewiórowski.
Zaznacza jednocześnie, że nie neguje prawa pacjentów do informacji o udzielonych im świadczeniach, jednak jego niepokój budzi fakt, że baza takich informacji jest "przymusowa". Pacjenci nie mają bowiem wyboru czy chcą, aby dane o nich były gromadzone, czy też nie. GIODO wyjaśnia, że np. w Holandii system działa w oparciu o zgodę i wiedzę o zagrożeniach związanych z prowadzeniem takiej bazy informatycznej.
Według GIODO utrzymanie podobnego stanu może doprowadzić zwiększenia zainteresowania instytucji ubezpieczeniowych i finansowych pozyskiwaniem informacji o pacjentach właśnie w oparciu o dane dostępne w systemie.
- Obawiam się, że pacjenci świadomi tego, że być może ich dane medyczne będą weryfikowane przez ubezpieczycieli i banki, zaczną unikać lekarzy i badań profilaktycznych, aby nie mieć w przyszłości problemów np. z pozyskaniem kredytu - wyjaśnia i dodaje, że wizyta w ramach np. badań profilaktycznych w kierunku nowotworów w historii medycznej zostanie wykazana jako wizyta u onkologa.
- Pozyskanie takiej informacji przez np. ubezpieczyciela może wpłynąć na kształt zawieranych umów - rozważa dr Wojciech Wiewiórowski.
Jednak w opinii ekspertów rynku ubezpieczeń obawy, że historia medyczna pacjentów może stać się orężem w rękach instytucji sprzedających polisy, nie są zasadne.
Eksperci: nie będzie wymuszania danych
Jak mówi portalowi rynekzdrowia.pl Dorota Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń ds. ubezpieczeń zdrowotnych wprowadzenie elektronicznych kont pacjentów nie przynosi istotnych zmian z punktu widzenia ubezpieczyciela.
- W trakcie zawierania umów, jeśli umowa jest zawierana z klientem indywidualnym, ubezpieczyciele często przeprowadzają wywiad z klientem i pozyskują w ten sposób m.in dane dotyczące ich stanu zdrowia. Twierdzenie, że wdrożenie nowego systemu może wpłynąć na zmianę podejścia ubezpieczyciela wynika prawdopodobnie z braku pełnej wiedzy na temat funkcjonowania instytucji ubezpieczeniowych - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Ekspertka przypomina, że trzeba też pamiętać, iż znakomita większość ubezpieczeń zdrowotnych jest zawierana w formie grupowej, co oznacza, że ocena ryzyka kalkulowana jest nie na podstawie ryzyka pojedynczego klienta tylko w oparciu o określoną populację bez analizy stanu zdrowia klientów.
- Takie rozwiązania są charakterystyczne dla rynku ubezpieczeń zdrowotnych i korzystne dla klientów - podkreśla Fal.
Więcej: w serwisie www. rynekzdrowia.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy dane pacjentów w elektronicznym systemie będą bezpieczne?