Elektroniczna weryfikacja uprawnień świadczeniobiorców (eWUŚ) działa już pięć miesięcy. System ten miał uwolnić pacjentów od obowiązku okazywania dowodu ubezpieczenia przy każdej wizycie u lekarza, a świadczeniodawcom dać jasność, kiedy zasadne jest udzielenie bezpłatnego świadczenia. Przedstawicieli NFZ i świadczeniodawców zapytaliśmy, czy eWUŚ zdał egzamin?
Ruszył bez większych problemów
W ocenie rzecznika, rozważając techniczny aspekt projektu, największym wyzwaniem było zaplanowanie i wdrożenie, przy ograniczonym budżecie, infrastruktury sieciowo-sprzętowej tak, aby obsłużyć olbrzymi ruch na niespotykaną skalę generowany przez zapytania o status uprawnień w szczycie aktywności świadczeniodawców (godziny 7.30-8.30). Konieczna była rekonfiguracja całej infrastruktury informatycznej Centrali Funduszu bez powodowania zakłóceń w funkcjonowaniu innych ważnych systemów. I to się udało.
Płatnik podkreśla też, że obecnie ustawowa możliwość "wyręczania" eWUŚ i okazywania innych dokumentów, bądź pisania oświadczeń, jest coraz rzadziej potrzebna.
- Po stronie NFZ system działa praktycznie bez zakłóceń. Była jedna awaria, na szczęście nie w godzinach szczytu, szybko po kilku godzinach naprawiona - zaznacza rzecznik.
Słabe punkty
Mniej optymistycznie na funkcjonowanie eWUŚ-a patrzą przedstawiciele organizacji lekarskich. Jacek Krajewski, prezes Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie przyznaje, że system jest konieczny, ale - jak dodaje - z punktu widzenia świadczeniodawcy nie działa jeszcze bez zarzutów.
- Nie można powiedzieć, że narzędzie to jest niedoskonałe pod względem "mechanicznym". Jednak poważnym problemem jest sprawa Centralnego Wykazu Ubezpieczonych. W momencie, kiedy okazuje się, że pacjent - według eWUŚ - jest nieubezpieczony, a on sam pokazuje świadczeniodawcy dokumenty i udowadnia, że jest ubezpieczony, wtedy pojawiają się duże emocje po stronie pacjenta - mówi Rynkowi Zdrowia prezes Krajewski.
Dodaje, że kłopoty, które świadczeniodawcy zgłaszali już wcześniej, nadal się pojawiają. - Cały czas musimy wypełniać oświadczenia, wciąż jesteśmy tą pracą przeciążeni - podkreśla nasz rozmówca.
Jednocześnie zaznacza, że jeśli udałoby się system udoskonalić, m.in. pod względem ochrony danych osobowych, można by wówczas powiedzieć, że wtedy eWUŚ byłby ułatwieniem jeżeli chodzi o sprawdzenie statusu ubezpieczenia pacjenta.
Więcej: w serwisie www.rynekzdrowia.pl
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy eWUŚ zdał egzamin?