Grozi nam "Cybernetyczna zimna wojna" - przez najbliższą dekadę 120 krajów będzie prowadziło wojnę podjazdową w internecie. Będą ofiary w cywilach.
Ponad 120 krajów przygotowuje, albo od dawna już posiada, komórki do prowadzenia wojny w internecie. Celem ataków mają być instytucje rządowe, finansowe oraz użytkowe. Uderzenie w centrum nerwowe ma skutecznie sparaliżować funkcjonowanie wrogiego kraju - pisze portal Intera.pl.
Ministrowie obrony krajów należących do NATO zgodzili się, iż należy podjąć szybkie działania, aby zapobiec w przyszłości cyberatakom skierowanym przeciwko kluczowym stronom internetowym.
McAfee powołuje się na przykład Estonii, która prawdopodobnie została zaatakowana przez Rosjan z inicjacji Kremla. "Cyberofensywa" polegała na tysiącach zapytań przeznaczonych dla zupełnie nieprzygotowanych do tego stron. Taka strategia doprowadziła do "zablokowania" się internetu w Estonii.
Chiny stanowczo zaprzeczają oskarżeniom publikowanym w zachodnich mediach, które powołując się na władze niektórych krajów (m.in. Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Wielkiej Brytanii), zarzucały Krajowi Środka przeprowadzanie cyberataków.
- Cyberprzestępczość nie jest już wyłącznie problem firm i przeciętnych obywateli. To kwestia bezpieczeństwa narodowego - podsumował obecne zagrożenia Jeff Green, wiceprezes McAfee Avert Labs. Agencje wywiadowcze polują na błędy i słabości drugiej strony. Mistrzami w tym procederze są Chińczycy, który w ostatnich miesiącach zostali oskarżeni o ataki na Indie, Stany Zjednoczone oraz Niemcy.
Jak każda wojna, także i ta niesie za sobą ofiary w ludziach. W tym przypadku mówimy o przeciętnych obywatelach, których bankowe konta, osobiste dane i własne bezpieczeństwo jest narażone na ataki i inwigilację. Eksperci oceniają, że dobrze przeprowadzony cyberatak jest groźniejszy od eksplozji nuklearnej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy grozi nam cyberwojna światowa?