E-podpis: kolejna klapa informatyzacji

E-podpis: kolejna klapa informatyzacji
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Informatyzacja po polsku. Do połowy lipca 800 tys. firm musi wydać po 400 zł. Powód? Urzędnikom nie wyszło wdrożenie podpisu elektronicznego, więc teraz usiłują go upowszechnić na siłę.

Kiedy w październiku 2001 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski z wielką pompą składał symboliczny e-podpis pod ustawą o podpisie elektronicznym, firmom i obywatelom obiecywano raj - pisze "Gazeta Wyborcza". Rozliczenie podatkowe? Podatnik siada przed komputerem. Wypełnia PIT, naciska enter i wysyła go do urzędu skarbowego. Bez kolejek. Bez chodzenia na pocztę. Sprawa w urzędzie miasta? Formularz, enter i podanie leci przez sieć do elektronicznego biura podawczego.

Na tej samej zasadzie można by składać pozwy sądowe, podpisywać umowy z bankiem czy operatorem telekomunikacyjnym. A firmy mogłyby podpisywać w ten sposób umowy z kontrahentami.

- Góra urodziła mysz - kwituje krótko Artur Kmieciak, prawnik specjalizujący się m.in. w sprawach związanych z podpisem elektronicznym. - Były szumne zapowiedzi, ambitne plany, a po sześciu latach funkcjonowania ustawy o podpisie elektronicznym jej wykorzystanie jest w praktyce znikome.

Ani firmy, ani zwykli obywatele nie rwą się, by z niego korzystać. Według różnych szacunków e-podpis ma dziś w kraju ledwie 20-30 tys. osób.

Podpis mógłby być wykorzystywany np. do autoryzacji przelewów w bankach internetowych. Tyle że banki wolą stosować jednorazowe hasła czy SMS-y.

Podobnie w przypadku faktur. Podpis elektroniczny miał uprościć firmom życie: tradycyjnie fakturę trzeba wydrukować, wsadzić do koperty, nakleić znaczek, zaadresować, pójść na pocztę i za to wszystko zapłacić. Elektronicznie jest znacznie taniej.

I rzeczywiście, przedsiębiorcy oszczędzają na fakturach. Ale e-podpis omijają szerokim łukiem - faktury VAT wysyłają sobie po prostu pocztą elektroniczną. Odbiorca fakturę drukuje i wkłada do segregatora. Wszystko gra? Prawie.

Kilka miesięcy temu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał bowiem, że podatku VAT od tak wystawionej faktury odliczać nie można. Bo do jej wysłania musi być wykorzystywany podpis elektroniczny. Przedsiębiorcy sądowy wyrok jednak ignorują.

- To zjawisko na gigantyczną skalę - twierdzi jeden z naszych czytelników, który prowadzi własną firmę. - Że nielegalne? Wydrukowana faktura niczym się nie różni od tej wysłanej zwykłą pocztą.

Całą sytuację z e-fakturami jako wyjątkowy bubel wielokrotnie zgłaszali nasi czytelnicy do akcji "Gazety" buble prawne (www.bubleprawne.org). Była ona również omawiana w trakcie posiedzeń komisji sejmowej "Przyjazne państwo".

Skąd ta niechęć do e-podpisu? Nasi rozmówcy podają kilka powodów.

Barierą ma być cena. Choć podpis i tak o połowę w ciągu ostatnich lat staniał, to trzeba za niego zapłacić ok. 300 zł. I co roku bądź co dwa lata - w zależności od wykupionej opcji - odnawiać. Co znów oznacza wysupłanie z portfela 100-115 zł rocznie.

W dodatku podpis przypisany jest do konkretnej osoby. Jeśli pracownik, który go ma, odejdzie z firmy, trzeba wyrabiać go jeszcze raz.

Podpisy wydają tylko trzy firmy w kraju - PWPW (pod marką Sigillum), Krajowa Izba Rozliczeniowa (KIR) i Unizeto (pod marką Certum). Ich sieć placówek skupia się raczej na miastach wojewódzkich i dopiero od niedawna jest mocniej rozbudowywana. Same firmy, tzw. centra certyfikacji, też postanowiły nie ułatwiać życia konsumentom - zamiast wprowadzić wspólny format e-podpisu, każde centrum robi go na własną modłę. W efekcie w obiegu wersji podpisu elektronicznego jest aż kilkanaście.

Rozwoju podpisu elektronicznego nie ułatwia również decyzyjna niemoc, nie ustalono, kto za tę sprawę jest odpowiedzialny. Przez ostatnie lata podpis krążył między resortem gospodarki a MSWiA. Faktycznie nie zajmował się nim nikt.

Samo Ministerstwo Gospodarki, które obecnie nadzoruje rozwój e-podpisu, przyznaje, że na razie nie funkcjonuje on w Polsce tak, jak powinien. Zdaniem resortu szansą na jego upowszechnienie byłoby dołączanie podpisów w postaci chipa w elektronicznych dowodach osobistych, tak jak to się dzieje w wielu państwach europejskich. To jednak u nas chwilowo science fiction.

Ponieważ podpis nie był w stanie spopularyzować się sam, urzędnicy postanowili do niego przekonać na siłę. Od 20 lipca tego roku kwalifikowanego podpisu do rozliczeń z ZUS musi używać każda firma, która zatrudnia powyżej pięciu osób. W kraju jest ich ponad 800 tys. Taki obowiązek nakłada na nie ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych.
Jeśli firma nie zdobędzie podpisu bądź do rozliczeń nie wynajmą biur rachunkowych, na kontach emerytalnych jej pracowników nie będzie składek rentowych czy emerytalnych. Problem w tym, że już dziś wiadomo, że spora część firm może nie zdążyć załatwić sobie podpisu. Niekoniecznie z własnej winy - firmy wydające podpisy nie mają po prostu możliwości do obsłużenia w krótkim czasie setek tysięcy osób.

- Gdy jednego dnia zgłosi się kilkanaście tysięcy firm, żadne z centrów nie wyda certyfikatu tak szybko, jak to ma miejsce dzisiaj - mówi Marek Barszczyński z PWPW (obecnie w punkcie rejestracji Sigillum wydanie certyfikatu trwa ok. godziny).

Według danych ZUS kwalifikowanego e-podpisu używa w rozliczeniach z zakładem dopiero 4-5 tys. osób. O tym, że część osób nie zdąży z uzyskaniem podpisu, już przekonane jest Ministerstwo Pracy. - Docierają do nas takie sygnały - przyznaje rzeczniczka resortu Bożena Diaby.

Czy resort przedłuży wobec tego termin 20 lipca? - Decyzja nie została jeszcze podjęta - przyznaje Diaby. - Z drugiej strony, jak będziemy ten termin przesuwać, to i tak będzie jakaś grupa, która się nie załapie.

Narzucenie obowiązku uzyskania podpisu nie podoba się przedsiębiorcom, za to ręce zacierają firmy, które go wydają. - Na razie podpis zgodny z ustawą o podpisie elektronicznym nie miał szansy zadziałać na szerszą skalę. Teraz ta szansa się pojawiła - mówi Barszczyński.

Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że administracyjny nakaz pozwoli odzyskać firmom wydającym podpisy część zainwestowanych środków. Samo wejście w biznes wydawania certyfikatów to blisko 15 mln zł. Na bieżącą działalność centra wydają co roku po kilka milionów.

Z tego powodu niechętne są zmianom w kwestii e-podpisu. Szczególnie nie w smak jest im pomysł resortu gospodarki, który proponuje, by część transakcji (np. faktury) można było podpisywać mniej skomplikowaną wersją podpisu, tzw. zwykłym podpisem. Jest on dużo tańszy i nie trzeba do niego specjalnego czytnika.

- Firmy już teraz przesyłają sobie zamówienia warte tysiące złotych mailem albo faksem, wychodząc z założenia, że choć wiąże się z tym pewne ryzyko, to tak jest i taniej, i wygodniej - mówi Paweł Krawczyk, właściciel portalu IPSec.pl zajmujący się doradztwem i szkoleniami w zakresie podpisu elektronicznego. Jego zdaniem obowiązek stosowania kwalifikowanego podpisu elektronicznego w przypadku e-faktur można porównać do sytuacji, w której od firm wymagałoby się poświadczania tradycyjnych faktur u notariusza.

Tymczasem wyśrubowany poziom bezpieczeństwa nie sprawdził się w Europie. W Danii, która często przytaczana jest jako wzór wdrażania podpisu elektronicznego, e-podpis też kulał, aż do 2005 r., kiedy wprowadzono bardziej liberalne zapisy.

- I tam ten podpis jest faktycznie używany - mówi Krawczyk. Blisko 60 proc. wszystkich faktur w Danii jest wystawiane elektronicznie (w Polsce według GUS - 5 proc.), administracja rządowa zaś przyjmuje tylko e-faktury.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: E-podpis: kolejna klapa informatyzacji

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!