Bieżąca wartość rynkowa spółki jest niewiele wyższa niż kwota, którą pozyskała w zeszłorocznej emisji akcji.
Jeszcze wiosną zarząd eCardu zapowiadał, że na koniec roku spółka będzie miała 400 maszyn. W momencie składania tych deklaracji sieć liczyła 250 bankomatów. Od tego czasu powiększyła się tylko o 20 jednostek. - Rozwój sieci bankomatów został zoptymalizowany do tych miejsc, które charakteryzują się rentownością i dużym obrotem - przyznał Konrad Korobowicz, prezes eCardu. Tym samym potwierdził krążące po rynku opinie, że duża część maszyn postawionych przez spółkę w 2007 r. działa w lokalizacjach, które nie dają szans na zarobek nawet w długim terminie (bankomat potrzebuje od 6 do 12 miesięcy na "wygrzanie się").
Korobowicz zapowiedział, że do końca roku sieć przekroczy 300 urządzeń. Nie chciał jednak powiedzieć, o ile i czy dużo zabraknie do deklarowanych kilka miesięcy temu 400 maszyn.
Nie wiadomo, jak ograniczenie tempa rozbudowy sieci przełoży się na plany eCardu, że linia biznesowa osiągnie rentowność pod koniec roku. Wiadomo jednak, że zmiana strategii miała swoje ofiary. Z eCardem pożegnali się Krzysztof Trojak, ściągnięty rok wcześniej z NCR (wiodący producent bankomatów), który zajmował się rozwojem sieci, i Ireneusz Kucharski, odpowiedzialny za finanse. Obaj zasiadali w zarządzie - czytamy w "Parkiecie".
- Decyzje o zmianach kadrowych były wynikiem pewnych korekt w strategii spółki, położenia większego nacisku na wzrost wskaźnika rentowności spółki i optymalizację rozwoju sieci bankomatów - skomentował prezes firmy.
Na razie jedyną usługą, na której eCard zarabia (już od września 2007 r.), jest autoryzacja transakcji dokonywanych kartami kredytowymi w internecie. W zeszłym roku firma "obsłużyła" operacje za 407 mln zł. Plan na ten rok przewiduje, że wartość powiększy się do 600 mln zł. eCard pobiera niewielką prowizję od każdej autoryzowanej transakcji.
Trzecią linią biznesową, która podobnie jak bankomaty, wciąż kładzie się cieniem na wynikach firmy, jest 3DSecure (usługa umożliwia regulowanie należności za internetowe zakupy zwykłymi kartami płatniczymi). eCard od kilku kwartałów wdraża rozwiązanie u jednego z klientów. System wciąż nie jest gotowy i nie wiadomo, kiedy wystartuje. Podobnie przedłużają się rozmowy z kolejnymi potencjalnymi kontrahentami - pisze "Parkiet".
Jeszcze większe opóźnienie w stosunku do pierwotnych planów dotyczy zakupu spółki zajmującej się personalizacją kart płatniczych. Akwizycja była jednym z celów emisji uplasowanej rok temu. Ze sprzedaży akcji eCard pozyskał 24 mln zł. Obecnie wartość rynkowa całej firmy jest niewiele wyższa.
Rozmowy miały zakończyć się w III kwartale ub. r. Potem termin był wielokrotnie przesuwany. - Jak dotychczas, nie podpisaliśmy żadnych wiążących dokumentów - mówił prezes.
eCard objął 40 proc. udziałów w firmie Fulfilment Services. Wiceprezesem spółki został Krzysztof Bieniek, wiceprezes eCardu. Nowy podmiot będzie świadczył usługi typu customer fulfilment dla instytucji finansowych. Spółka zajmowała się będzie m.in. zarządzaniem procesami konfekcjonowania i dystrybucji wrażliwej korespondencji do klientów instytucji finansowych oraz dystrybucji zwrotnej podpisanych dokumentów.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: eCard hamuje inwestycje, żeby skończyć ze stratami