Europejski system nawigacji satelitarnej Galileo może startować w kosmos. Po dwóch dniach żmudnych negocjacji, unijni ministrowie transportu przyjęli nowy program rozwoju systemu, który ma konkurować z amerykańskim GPS.
Gazeta Wyborcza pisze, że niedawno udało się przełamać impas z finansowaniem budowy systemu. Galileo miało powstać w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, sfinansowane w dwóch trzecich przez osiem prywatnych firmy z Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii i Wlk. Brytanii w zamian za udziały w przyszłych zyskach. Jednak kłótnie o podział kasy z Galileo od kilku lat paraliżowały inwestycję. W tym roku KE postanowiła więc, że całe 3,6 mld euro wstępnych wydatków na Galileo do 2013 r. zostanie opłacone z kasy Wspólnoty z niewykorzystanych dopłat dla rolnictwa i funduszy na naukę. Rozwiązanie takie początkowo blokował Berlin, ale ustąpił, zapewniony przez Komisję, że niemieckie firmy zostaną docenione w przetargach na Galileo. W zeszłym tygodniu ministrowie finansów unii przegłosowali już zwiększenie wydatków na system z budżetu UE przy symbolicznym sprzeciwie Niemiec.
Nie wiadomo tylko, czy Galileo sprosta konkurencji z bezpłatnym GPS. Budowa europejskiej nawigacji jest opóźniona już o 5 lat a ruszy za lat 6. Wtedy zaś ruszy także nowa wersja amerykańskiego systemu z sygnałem 500 razy mocniejszym niż teraz, odporniejszym na zakłócenia i oferowaną cywilom możliwością namierzania w czasie rzeczywistym z dokładnością do 1 m, czyli z precyzją, do jakiej dostęp ma na razie tylko NATO.