Błąd na stronie Google news wywołał panikę inwestorów. Serwis zamieścił starą informację, która pogrążyła akcje United Airlines. Finał sprawy w sądzie.
Wszystko przez automaty przeszukujące Internet w poszukiwaniu informacji. Zawartość Google News jest generowana całkowicie automatycznie. Serwis nie tworzy informacji, jedynie zestawia najbardziej poczytne newsy danego dnia czerpane z tysięcy portali i serwisów WWW. Google nie płaci dostawcom informacji, ponieważ w swoim serwisie zamieszcza tylko linki do ich stron. Dzięki temu zwiększa się liczba odwiedzających te portale.
W poniedziałek jeden z automatów wyszukujących błędnie umieścił na portalu archiwalny, pochodzący z 2002 r., artykuł „South Florida Sun Sentinel”. Lokalna gazeta z południa USA opisała wtedy kłopoty United Airlines stojących w obliczu bankructwa.
Wiadomość znalezioną w Google’u podchwyciły inne serwisy informacyjne. Powtórzyła ją m.in. prestiżowa agencja informacyjna Bloomberg. Kurs akcji linii spadł o trzy czwarte, z 12,5 dol. za akcję do 3,72 dol. Giełdowa kapitalizacja United Airlines zmniejszyła się o ponad miliard dolarów. Ostatecznie kurs przewoźnika podniósł się, jednak do dziś jest o 19 proc. niższy niż przed incydentem.
– Ta sytuacja pokazuje, jak słabe nerwy mają inwestorzy. Nie w taki sposób rynki finansowe powinny reagować na informacje – mówi Wojciech Białek, zarządzający SEB TFI. Według niego obecnie irracjonalne i emocjonalne czynniki wpływają na sytuację na rynkach finansowych bardziej niż kiedykolwiek.
Z kolei według Magdy Borowik, analityka IDC Polska, incydent pokazuje siłę Google’a.
– Plotka została powielona bez weryfikacji. To dowód na to, że Google nie jest już ekscentryczną firmą z branży internetowej, lecz gigantyczną korporacją z wielkimi możliwościami – uważa.
Tymczasem w USA trwa ustalanie winnych. Wydawca „South Florida Sun Sentinel”, firma Tribune Co., uważa, że problemy techniczne związane z wyszukiwaniem informacji przez Google’a były znane już przed kilkoma miesiącami. Tribune Co. twierdzi, że zwróciła się do Google’a o zaprzestanie pobierania informacji ze strony gazety z Florydy. Gabriel Stricker, rzecznik internetowego giganta, zdecydowanie zaprzeczył jednak tym doniesieniom.
Według anonimowych amerykańskich źródeł zbliżonych do tematu sprawę rozstrzygnie sąd federalny.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Google na ławie oskarżonych