Co pięćdziesiąty atak hakerski na świecie pochodzi z naszego kraju. Pod tym względem Polska awansowała do światowej dziesiątki niechlubnego zestawienia - napisała "Rzeczpospolita".
Jak wyjaśnia "Rzeczpospolita", hakerzy w celu zamaskowania swoich działań i źródła ataku wykorzystują legalne serwery oraz komputery zwykłych użytkowników. Ranking Akamai wskazuje nie kraj pochodzenia największej liczby hakerów, ale najsłabiej przestrzegane zasady bezpieczeństwa sieciowego.
Akamai dubluje na swoich serwerach zasoby światowego Internetu, aby szybciej i wygodniej można je było pobrać. Dzięki temu monitoruje znaczną część globalnej sieci. Polska i Rumunia wróciły do pierwszej dziesiątki rankingu po kilku kwartałach nieobecności, wypierając m.in. tak znany z hakerstwa kraj jak Rosja - czytamy w "Rz".