To pierwsze igrzyska olimpijskie relacjonowane w internecie na taką skalę. I kolejne, które TVP zamknie stratą.
Po raz pierwszy w historii igrzysk media społecznościowe są tak silne - Twitter ma 140 mln użytkowników na całym świecie (cztery lata temu podczas igrzysk w Pekinie miał niecałe 3 mln), a Facebook - 901 mln (cztery lata temu było ich 100 mln). To też pierwsze igrzyska z tabletami. Według Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) tych serwisów używa obecnie ponad tysiąc byłych i aktualnych olimpijczyków.
- W mediach społecznościowych będzie więcej relacji niż kiedykolwiek - powiedział agencji AFP Ian Maude, analityk z firmy Enders Analysis. Do pełnej kontroli nad tym, co z olimpiady do sieci wrzucą użytkownicy, dąży MKOl. Dlatego stworzył specjalny serwis dla użytkowników Facebooka i Twittera ułatwiający fanom znalezienie ulubionych sportowców w mediach społecznościowych, ale 70 tys. wolontariuszy zakazał używania mediów społecznościowych. Ku zaskoczeniu mediów MKOl wprowadził też zakaz dzielenia się internetem z urządzeń mobilnych na obiektach olimpijskich. A komitety olimpijskie z Australii i Grecji już zakazały używania mediów społecznościowych wybranym sportowcom, choć głównie z powodu niefrasobliwości zawodników, a nie przecieków (grecka lekkoatletka Voula Papachristou została wykluczona z igrzysk za rasistowski wpis na Twitterze).
Jednak pierwsze szczegóły dotyczące piątkowej ceremonii otwarcia, czyli widowiska o budżecie 32 mln euro, i tak wyciekły już we wtorek, po próbie generalnej. Sprawcami byli głównie widzowie.
Po raz pierwszy w historii wiele stacji telewizyjnych, które zapłaciły setki milionów euro za wyłączność na transmisje z Londynu, postanowiło pokazywać prawie całą imprezę na żywo. Podobnie jak amerykańska NBC, francuska France Télévisions czy brytyjska BBC polska telewizja publiczna zaoferuje w sieci aż 16 równolegle nadających na żywo darmowych kanałów z różnymi dyscyplinami. Na urządzeniach mobilnych z systemem Android można oglądać je za pośrednictwem aplikacji, którą nadawca przygotował wraz z Samsungiem.
Marian Kubalica, wiceszef TVP Sport, zaznacza jednak, że 12 z 16 kanałów produkuje na poszczególnych arenach firma wynajęta przez MKOl, co oznacza, że nie wszystkie pokazywane tam konkurencje będzie można oglądać z polskim komentarzem. Łącznie z dostępnymi na żądanie skrótami i klipami TVP pokaże w sieci 2 tys. godzin materiału, czyli tyle samo co cztery lata temu. Dla porównania na antenach telewizyjnych nadawca zamierza wyemitować 750 godzin relacji (w tym 450 godzin transmisji). Użytkownicy portalu i aplikacji będą mogli wybierać, którą z konkurencji chcą oglądać w danym czasie, a następnie obejrzeć wszystkie retransmisje, skróty i klipy w formie "wideo na żądanie". - Nasza infrastruktura jest przygotowana do obsługi ponad 100 tys. jednoczesnych strumieni wideo - powiedział nam Kubalica.
Od strony biznesowej igrzyska olimpijskie zawsze były trudną imprezą, bo nigdy nie przyciągały aż tylu widzów co piłka nożna. Ze względu na różnice czasu poprzednie igrzyska w Pekinie gromadziły średnio 1,3 mln widzów, podczas gdy Ateny przyciągały do ekranów aż 2,4 mln osób. Dla porównania: Euro 2012 śledziło średnio 7,5 mln widzów. Zatem potencjał reklamowy igrzysk w Londynie jest nieporównanie mniejszy. Dom mediowy Starlink szacuje, że łączne wpływy TVP z Euro 2012 wyniosły 40 mln zł netto, a telewizja publiczna przyznaje, że zamknęła imprezę stratą.
- W przypadku igrzysk będzie podobnie, chociaż nie aż w takich kwotach - mówi Juliusz Braun, prezes TVP. - Mogę powiedzieć, że przychody reklamowe z igrzysk w Londynie będą większe niż w przypadku poprzedniej imprezy w Pekinie [były na poziomie 10 mln zł].
Polscy reklamodawcy ograniczyli wydatki na czas Euro 2012, m.in. w obawie przed szumem reklamowym, i to samo zamierzają zrobić firmy brytyjskie. "Financial Times" zwraca uwagę na to, że o ile na początku roku stacje telewizyjne zakładały wzrost przychodów w tym okresie o blisko 5 proc. rok do roku, ale dziś domy mediowe prognozują spadek o 8-10 proc. Wielu reklamodawców zakłada, że relacje z igrzysk w BBC będą górować w krzywych oglądalności. Problem w tym, że BBC nie nadaje reklam, więc firmy nie mogą ulokować budżetów bezpośrednio przy transmisjach z imprezy.