W tym roku stało się faktem: jeśli nie ma czegoś w Internecie, nie ma tego w ogóle - czytamy w "Metrze". Jak podaje gazeta, gdyby nie Facebook, YouTube czy Twitter, nie byłoby Lady Gagi czy skandalu z WikiLeaks.
Drobna, niezbyt urodziwa, ale zawsze ekstrawagancka piosenkarka Lady Gaga pojawiła się w zeszłym roku. Ale to w tym roku rozbiła youtubowo-googlowo-twitterowy bank - jej teledyski obejrzało w Internecie ponad miliard osób.
Wreszcie redaktor naczelny, twórca portalu WikiLeaks, gdzie można anonimowo publikować tajne dane, Julian Assange dał się w znaki politycznym mocarzom. Australijskiego hakera Interpol szukał po całym świecie czerwonym, najważniejszym listem gończym. Choć na Assange'u ciążą oskarżenia o gwałt na dwóch Szwedkach, dzięki ujawnianiu tajemnic Pentagonu stał się najsłynniejszym agentem specjalnym 2010 r.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jeśli nie ma czegoś w Internecie, nie ma tego w ogóle