Kolejny duży zespół pracowników chce opuścić Sygnity. Piotr Kardach, nowy prezes, nie robi nic innego, tylko stara się ugasić pożar w spółce.
Niezadowolenie pracowników nowej firmy narastało od jakiegoś czasu. Kadrze Emaksu nie podobały się z procedury obowiązujące w CL (z których pracownicy CL byli niezadowoleni od dawna). W ubiegłym tygodniu prezesem Sygnity został Piotr Kardach (wiceprezes spółki, wcześniej szef Emaksu). Natychmiast zapowiedział zmiany i poprawę organizacji pracy. Na dzień przed powołaniem nowego prezesa wypowiedzenia z pracy złożył cały dział automatyki bankowej. Piotr Kardach pożar ugasił.
Jak mówi Michał Michalski, rzecznik Sygnity, dział zmienił decyzję i pozostanie w Sygnity. Nie można też wyciągać pochopnych wniosków z odejść pracowników. W Sygnity pracuje 3 tys. osób, rocznie odchodzi i przychodzi do spółki 200-300 osób.
Misja prezesa strażaka trwa. Od momentu objęcia stołka szef Sygnity dwoi się i troi, żeby oczyścić atmosferę i zmotywować załogę. A rynek patrzy.
Jak mówi jeden z analityków, ludzie są podstawowym kapitałem takiej firmy jak Sygnity. Z drugiej strony taka sytuacja może powodować dodatkowe koszty i przełożyć się na wyniki. Kluczowych pracowników warto jednak zatrzymać.
Odchodzący pracownicy Winuela to ważne osoby dla spółki, nie przeznaczone w żadnym wypadku do redukcji w ramach restrukturyzacji.
Odchodzi m.in. specjalista, który miał zostać głównym technologiem Sygnity, menedżerowie z działów integracji i oprogramowania, osoby, które współtworzyły sukces Winuela, a potem Emaksu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kolejni spece opuszczają Sygnity