Wirtualni operatorzy mają za dwa lata wypracować nawet 2,5 mld zł przychodów. Na razie drepczą w miejscu.
Zderzenie z deklaracjami wirtualnych operatorów wypada druzgocąco. myAvon w maju 2007 r. liczył na pozyskanie do końca roku 220-500 tys. klientów. mBank mobile podawał pod koniec 2006 r., że w ciągu roku chce zdobyć 150 tys. klientów.
Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), uspokaja, że nowi operatorzy działają krótko i trzeba dać im szansę..
Ten rok może być przełomowy. Start zapowiada kilkanaście firm - począwszy od Internet Group i duńskiego Telogic, które mają być MVNE, hurtowymi dostawcami usług dla wirtualnych operatorów, przez Telefonię Dialog, Gadu-Gadu, Aster, Długie Rozmowy, po Prałat Mobile, telefonię księdza Jankowskiego - wymienia "PB".
UKE szacuje, że operatorzy wirtualni będą mieli za dwa lata 5-10 proc. rynku, liczone według jego wartości. Na koniec 2007 r. jego wartość (zsumowane przychody czterech największych graczy) wyniosła 23,5 mld zł. W tym roku ma się zwiększyć - według cytowanej przez dziennik firmy PMR - do około 25,4 mld zł. Oznacza to, że na wirtualnych operatorów miałoby przypaść w 2010 r. nawet 2,5 mld zł. Muszą więc wykonać jakościowy skok.
Wkrótce mają się pojawić kolejni operatorzy infrastrukturalni - do startu szykują się należący do Romana Karkosika Centernet i powiązany z włoską Eutelią Mobyland. W tym roku może pojawić się siódmy operator telefonii komórkowej. Do rozdysponowania są częstotliwości 900 MHz, a UKE chce w przetargu preferować nowych graczy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Kompromitacja wirtualnych komórek?