O godz. 22.53 czasu polskiego z przylądka Cape Canaveral na Florydzie wystartował do swego ostatniego lotu wahadłowiec kosmiczny Discovery.
Celem misji Discovery, która potrwa 11 dni, jest dowiezienie dostaw na krążącą wokół Ziemi międzynarodową stację kosmiczną (ISS). Sześcioosobową załogą dowodzi emerytowany pułkownik sił powietrznych, 50-letni Steve Lindsey.
Awarię naprawiono. W ostatniej chwili nastąpił jeszcze drobny defekt komputera, ale w porę go usunięto.
W sprzęcie transportowanym na ISS uwagę obserwatorów przykuwa głównie robot nazwany Robonaut 2, w skrócie R2, zbudowany przez General Motors kosztem 2,5 miliona dolarów.
Mierzy on około metra wysokości i zbudowany jest ze stali i aluminium, ale z wierzchu pokryto go miękką wykładziną, aby astronauci nie odnosili obrażeń przy zderzeniu z nim.
Będzie on wykonywał na stacji najpierw proste prace, np. zakręcanie zaworów, ale w przyszłości planuje się, że będzie w stanie stopniowo zastępować astronautów w ich czynnościach zarówno na statku, jak i poza nim.
Planowane zakończenie lotów wahadłowców, jak dotąd niezastąpionych, wywołuje krytykę ze strony niektórych byłych astronautów.
Jeden z nich, Gene Cernan - ostatni człowiek, który wylądował na Księżycu - powiedział w telewizji Fox News po starcie Discovery, że w rządzie i w NASA są ludzie, którym "jakby zależało" na tym, by Ameryka nie przodowała w przyszłości w podboju kosmosu.
Misja STS-133 będzie ostatnim lotem wahadłowca Discovery, który podróżował najwięcej ze wszystkich promów kosmicznych. W swój pierwszy lot wystartował 30 sierpnia 1984 r. Licząc z zapowiadaną ostatnią misją, będzie miał w swoim dorobku 39 lotów.
Nazwę Discovery otrzymał na cześć jednego ze statków brytyjskiego odkrywcy Jamesa Cooka, odbywającego podróże po Oceanie Spokojnym pod koniec XVIII wieku.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ostatni lot promu kosmicznego Discovery