Coraz silniej zaciska się pętla na łączach internetowych piratów. Odcinać osoby nielegalnie ściągające z sieci pliki chce jeden z największych dostawców internetu w kraju. Budzi to wątpliwości prawników
Aster nie filtruje tego, co przesyłają klienci. - Sam ruch w internecie nie świadczy o naruszeniu prawa - mówi Monika Rutkowska. Zgłoszenia, kto narusza prawo, operator dostaje od firm fonograficznych oraz reprezentujących ich interesy organizacji albo kancelarii.
Ale procedura sankcji stosowanych przez Aster budzi wątpliwości prawników.
Dariusz Ożga z kancelarii Gardocki i Partnerzy zwraca uwagę, że dostawca internetu nie może ot tak, wypowiedzieć umowy z konsumentem, gdy ten pobrał z internetu kilka plików, niezależnie od tego, co na ten temat mówi regulamin. Dlaczego? Ożga tłumaczy, że umowa o dostarczenie usługi dostępu do sieci zawierana jest na czas określony, co oznacza, że rozwiązać ją można tylko po upływie czasu, na jaki została podpisana. - Brak jest podstaw do rozwiązania takiej umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia ze skutkiem natychmiastowym przez dostawcę usługi na podstawie zapisów jednostronnie ustalanego regulaminu - twierdzi Ożga.
Jak pisze "Gazeta Wyborcza" polscy dostawcy internetu stoją przed nie lada wyzwaniem: jak pogodzić ogień z wodą.
Z jednej strony wiele osób płaci za szybki internet tylko po to, by ściągać pirackie materiały. Z drugiej organizacje zajmujące się ochroną praw autorskich domagają się od operatorów współpracy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Piraci stracą łączność z siecią?