Sygnity i Comarch nie zachwyciły wynikami. Źródło kłopotów jest bardzo podobne, choć skala różna.
Kurs Comarchu spadł na piątkowej sesji o 1,7 proc., a Sygnity aż o 5,3 proc. Rozczarowanie wynikami tej drugiej spółki było zrozumiałe, bo zanotowała po raz kolejny znaczące straty -aż 24,8 mln zł straty operacyjnej i 26,3 mln zł straty netto.
Piotr Kardach, prezes Sygnity, zapewnia jednak, że to ostatni kwartał straty operacyjnej, a na koniec roku inwestorzy nie będą już mieli tak kwaśnych min.
- Zamierzamy uzyskać zysk nie tylko na poziomie operacyjnym, ale też netto. Spółka podtrzymuje wszystkie prognozy - mówi Piotr Kardach.
Tłumaczył, że słabsze wyniki I kwartału wynikają z przesunięcia kilku zaplanowanych umów (na łączną kwotę 100 mln zł), które jednak wydarzą się w II kwartale. Dodatkowo przeciągnęły się negocjacje w sprawie sprzedaży pobocznych części działalności (Sygnity chce z nich uzyskać 50-60 mln zł). Spółce znacząco wzrosły też koszty związane z wynagrodzeniami.
Ten ostatni czynnik obniżył też rentowność Comarchu. Spółka co prawda zanotowała rekordowy pod względem zysku netto kwartał - aż 165 mln zł, wynikało to jednak z zaksięgowania części wpływów ze sprzedaży notowanego na GPW portalu Interia (sprzedaż podniosła zysk o blisko 160 mln zł). Skorygowane o to jednorazowe wydarzenie wyniki nie są już tak dobre. Zysk netto Comarchu spadł z niespełna 10 mln zł (w I kw. 2007 r.) do 7,8 mln zł, a zysk operacyjny z 8,8 mln zł do 5,6 mln zł.
Spółce na pocieszenie wzrosły przychody (z nieco ponad 98 mln zł do ponad 110 mln zł). W przypadku Sygnity takiej optymistycznej wieści już nie było - do kasy spółki z kontraktów wpłynęło jedynie 211 mln zł, podczas gdy w I kwartale 2007 r. przychody spółki wyniosły 266 mln zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Płace w IT rosną, wyniki - nie