Polskie urządzenia poleciały w kosmos z chińskim modułem

Polskie urządzenia poleciały w kosmos z chińskim modułem
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Chiński moduł orbitalny Tiangong-2 wystrzelony został w czwartek w przestrzeń kosmiczną. Na pokładzie ruszą niektóre eksperymenty naukowe - w tym w detektorze POLAR, do którego części przygotowywali m.in. Polacy.

W czwartek z Centrum Startowego Satelitów Jiuquan w Chinach wystrzelono rakietę, która wyniosła na orbitę okołoziemską nowy chiński moduł orbitalny Tiangong-2 (TG-2). Na razie na pokładzie nie ma astronautów - mają tam dotrzeć dopiero za jakiś czas dzięki załogowemu statkowi kosmicznemu Shenzhou 11. Na module będą już jednak prowadzone zdalnie niektóre eksperymenty. Jednym z kilkunastu takich eksperymentów, które wykonywane będą na Tiangong-2, jest projekt POLAR, w przygotowaniu którego brali udział polscy naukowcy.

Chińsko-szwajcarsko-polski projekt POLAR pozwoli lepiej zbadać rozbłyski gamma (ang. Gamma-Ray Burst) - świadectwa najsilniejszych wybuchów we wszechświecie. Rozbłysków gamma nie widać gołym okiem - to promieniowanie o częstotliwościach jeszcze wyższych niż promieniowanie rentgenowskie - jednak obserwuje się je dzięki odpowiednim czujnikom. Jeden rozbłysk rejestrowany jest z Ziemi średnio raz na dobę. Czasem rozbłysk gamma trwa sekundę, czasem aż kilka minut, a niekiedy nawet dłużej. Szacuje się jednak, że uwalniane jest wtedy tyle energii, ile uwalnia Słońce w ciągu całego swojego istnienia.

Rozbłyski gamma znane są od lat 60 ub. wieku, a wciąż nie jest jasne, jak powstają. Jest nadzieja, że projekt POLAR potwierdzi lub obali niektóre hipotezy na ten temat. Prof. Agnieszka Pollo z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), opowiadając w rozmowie z PAP o rozbłyskach gamma mówi, że zgodnie z niektórymi hipotezami rozbłyski gamma mogą mieć źródło w wybuchach tzw. hipernowych albo np. w zderzeniach gwiazdy neutronowej z czarną dziurą.

Jednak by zrozumieć szczegółowy mechanizm, potrzeba wielu dodatkowych obserwacji. A projekt POLAR zbadać ma pewną właściwość fotonów uwalnianych podczas rozbłysków gamma - ich polaryzację. "To byłby przełom, gdyby okazało się na przykład, że światło w rozbłyskach w ogóle nie jest spolaryzowane" - opowiada dr Jacek Szabelski z NCBJ. Z pomiarem promieniowania gamma rozbłysków jest jednak o tyle problem, że można badać je tylko z orbity - tam nie jest ono rozpraszane przez atmosferę Ziemi.

Detektor polaryzacji promieniowania gamma powstał dzięki pracy zespołu z Chin (Institute of High Energy Physics), ze Szwajcarii (INTEGRAL Science Data Centre, DPNC na Uniwersytecie Genewskim, Paul Scherrer Institut) oraz z Polski (NCBJ). Urządzenie zmieściłoby się w bagażniku auta. Część detektora, za którą odpowiadali Polacy i Szwajcarzy, zainstalowana jest na zewnętrznej ścianie modułu Tiangong-2 i skierowana w zenit. Będzie ona zbierać informacje z jednej trzeciej widocznej części nieba. W skład detektora wchodzi 1600 podłużnych prętów z tworzywa sztucznego ułożonych na kwadratowej powierzchni. Zbierają one dane, z których można wydobyć informacje o polaryzacji rozbłysków gamma. Dane zbierane będą automatycznie (do obsługi urządzenia nie potrzeba astronautów) i dwa razy na dobę przesyłane na Ziemię.

"Zbudowałem w tym urządzeniu tryger i jego oprogramowanie. To część, która decydować będzie, czy doszło do interesującego zdarzenia i czy warto jakieś konkretne informacje zapisać i przekazać na Ziemię" - mówi w rozmowie z PAP mgr inż. Dominik Rybka z NCBJ i z Paul Scherrer Institut. Z kolei zespół dr. Szabelskiego zaprojektował modele prototypu zasilacza wysokiego napięcia wykorzystywanego w detektorze.

Polacy uczestniczyli we wszystkich fazach testów detektora, przeprowadzanych we Francji, Holandii, Szwajcarii i we Włoszech. "Urządzenia, które wysyła się w przestrzeń kosmiczną, muszą być niezawodne. Nie ma przecież mowy o tym, by je potem naprawiać. To ma być tak zbudowane, że ma działać nawet, kiedy się zepsuje" - śmieje się dr Szabelski.

Dominik Rybka wymienia, że wszystkie elementy detektora muszą wytrzymać ekstremalne warunki: gwałtowne wstrząsy, duże przeciążenia, wysoką i niską temperaturę, a także wysokie dawki promieniowania. Poza tym w urządzeniach, które pracują w próżni, ważny jest też system odprowadzania ciepła - w próżni przecież urządzenia nie są chłodzone powietrzem atmosferycznym. "W przestrzeni kosmicznej lokówka do włosów po prostu by eksplodowała" - podaje przykład dr Szabelski.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Polskie urządzenia poleciały w kosmos z chińskim modułem

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!