Masz dostęp do internetu? Podziel się - zachęca spółka Fon. Na całym świecie do swojej idei przekonała już ponad milion osób
Varsavsky promuje specyficzny model dzielenia się internetem - pisze "Gazeta Wyborcza". Zachęca, by jeśli ktoś ma stałe łącze w domu, część udostępnił innym. Jak? Wystarczy, że zaopatrzy się w router z oprogramowaniem Fonu (spółka sprzedaje go za ok. 30 euro) i podepnie do modemu swojego dostawcy internetowego. Wówczas w promieniu 50 metrów każdy będzie mógł skorzystać bezprzewodowo z jego łącza. Pod warunkiem, że też dołączy do foneros - międzynarodowej społeczności użytkowników Fona.
- Właśnie przekroczyliśmy próg miliona użytkowników - mówi "Gazecie" Florian Forster, przedstawiciel spółki. Ten milionowy dołączył z Japonii, jednego z trzech krajów - obok USA i Francji - gdzie foneros są najliczniej prezentowani. Jak mówi Forster, w każdym jest po ok. 100 tys. użytkowników.
Tylko jaki interes w tym, by łącze, za które płaci się operatorowi, udostępniać innym?
Spółka podzieliła fonerów na trzy kategorie. Możesz być Linusem (od Linusa Torvaldsa, twórcy systemu Linux) - np. udostępniasz łącze w Warszawie za darmo, za to w zamian bez opłat korzystasz z łączy innych foneros na całym świecie. Możesz być Alienem - ci dzielić się nie chcą, za to chętnie zapłacą za korzystanie z czyjegoś łącza (stawka to 2-3 euro za dzień surfowania). Alieni korzystają z łączy trzeciej grupy - Billów (od Billa Gatesa). Fon z Billami dzieli się przychodami pół na pół - wyjaśnia "Gazeta Wyborcza".
Jednak wizja Varsavsky'ego na razie nie sprawdza się biznesowo - Fon od początku tracił ponad milion euro miesięcznie. Dziś, jak twierdzą przedstawiciele spółki, co miesiąc przepada mniej niż pół miliona.
Wciąż bowiem brakuje efektu skali - milion osób niby robi wrażenie, ale użytkownicy są zbyt rozsiani, by bez problemu znaleźć dostęp do sieci Fon w okolicy, w której akurat się przebywa - pisze "Gazeta".