Microsoft, Google i Yahoo zapłacą 31,5 mln dol. za czerpanie korzyści z reklamowania internetowego hazardu. Tak przewiduje ugoda, którą firmy zawarły z amerykańskimi organami ścigania.
Taka sytuacja była względnie tolerowana w USA do ubiegłego roku, kiedy to władze postanowiły ostrzej tępić e-kasyna. Bankom i wydawcom kart kredytowych zakazano przelewów na konta firm hazardowych (czyli w praktyce bardzo utrudniono graczom obstawianie), a kilku menedżerów tych firm aresztowano i oskarżano, gdy tylko pojawili się na terytorium USA. Restrykcje te miały fatalne skutki finansowe dla wielu europejskich spółek e-hazardowych, co spowodowało nawet interwencję Komisji Europejskiej.
Częścią antyhazardowej kampanii stała się też walka z reklamami internetowych kasyn i bukmacherów - stąd właśnie uderzenie w Yahoo, Microsoft i Google. Koncerny nie przyznawały się do winy, ale zdecydowały się na ugodę. W ramach ogłoszonego w środę porozumienia zapłacą amerykańskim władzom w sumie 31,5 mln dol. (najłagodniej potraktowano Google - tylko 3 mln dol.), z czego część ma zostać przeznaczona na społeczne akcje informacyjne uświadamiające, że internetowy hazard jest nielegalny - czytamy w "GW".
Internetowy hazard jest formalnie nielegalny także w Polsce (ściślej - prawo nie przewiduje możliwości uzyskania zezwolenia na przyjmowanie zakładów inaczej niż w tradycyjny sposób). Nie wolno go również reklamować.
W praktyce bez przeszkód działa u nas co najmniej kilkanaście zagranicznych polskojęzycznych witryn hazardowych. Promują się one intensywnie zarówno w świecie rzeczywistym (np. na billboardach, stadionach czy koszulkach sportowców), jak i na największych witrynach internetowych, a swego wizerunku do reklam użyczają im m.in. popularni sportowcy czy dziennikarze - wyjaśnia dziennik.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Potentaci internetu ukarani za promocję e-hazardu