Wkrótce tysiące więźniów dostaną elektroniczne bransoletki. Dla firm IT i ochrony takie zlecenie to gratka. Rywalizacja będzie mordercza.
— Część firm chce wystartować samodzielnie. Można się też spodziewać konsorcjów firm ochroniarskich i informatycznych. W ofertach znajdą się głównie gotowe systemy amerykańskie, izraelskie i angielskie — mówi informator "Pulsu Biznesu" zbliżony do projektu.
SDE jest jednym z największych przetargów związanych z informatyką ostatnich lat. Według naszych informacji, do startu w nim przygotowuje się cała czołówka firm IT z grupą Asseco, Comarchem i Sygnity na czele. Dla tych firm wygrana w takim projekcie oznacza kilkuletnie stabilne przychody z utrzymania systemu i możliwość jego dalszego rozwoju. System ma obsługiwać 7,5 tys. więźniów. Tymczasem rząd zakładał wcześniej, że dozorem poza zakładami karnymi może zostać objętych do 15 tys. skazanych, czyli dwukrotnie więcej niż w opisywanym przetargu.
— Jeśli system dalej będzie rozwijany, można spodziewać się znaczącego wzrostu wartości kontraktu. Dlatego walka zapowiada się bardzo ostra. To dla nas jeden z najważniejszych przetargów — mówi przedstawiciel jednej z firm IT.
Według naszych informacji do przetargu przygotowuje się też kilka grup ochroniarskich. Prawdopodobnie wystartuje w nim grupa Konsalnet i giełdowy Impel. Nasi informatorzy twierdzą, że duże zainteresowanie zamówieniem wykazuje też brytyjska grupa firm, która wdrożyła podobny system w Anglii.
SDE został wymyślony przez poprzedni rząd. Jego funkcjonowanie reguluje ustawa z 7 września 2007 r. Celem projektu jest przede wszystkim odciążenie polskich więzień. Dzięki systemowi skazani za drobne przestępstwa nie będą musieli odbywać kary z recydywistami. Kontrolą elektroniczną zostaną objęte tylko osoby skazane za drobne przestępstwa na karę do 6 miesięcy pozbawienia wolności (lub do roku, jeśli zostało im do odsiadki 6 miesięcy) lub osoby, którym zamieniono inną karę na karę więzienia. Skazany będzie musiał nosić na dłoni lub nodze specjalny nadajnik w formie bransolety, a w jego mieszkaniu zostanie umieszczone urządzenie monitorujące, połączone z centralą nadzoru. Jeśli delikwent z bransoletką oddali się od urządzenia, system zaalarmuje nadzorców w centrach monitoringu. Systemy dozoru elektronicznego działają w Wielkiej Brytanii, Francji i w Szwecji.
Skazani w systemie dozoru elektronicznego będą odsiadywać karę w domu. Sąd wyznaczy skazańcowi godziny, w jakich będzie mógł oddalić się z miejsca odbywania kary np. do pracy, po zakupy, do kościoła czy do szkoły. W ciągu doby nie będzie on mógł jednak przebywać poza domem dłużej niż 12 godzin. Kontrolować go będzie bransoletka z nadajnikiem, zakładana na rękę lub nogę, komunikująca się z urządzeniem zamontowanym w domu na stałe i podłączonym do linii telefonicznej. Dzięki niemu kurator czy sędzia będzie mógł błyskawicznie połączyć się ze skazanym, który ma obowiązek odbierania telefonów. Za „przywilej” odbywania kary w domu skazany będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni. Ile? Zryczałtowaną kwotę zarządzi Minister Sprawiedliwości. System testowo (na 500 osobach) ma zacząć działać w sierpniu 2009 r.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Rusza duży przetarg na system elektronicznego dozoru więźniów