Sygnity, jeden z najważniejszych integratorów informatycznych w Polsce, bardzo słabo zakończył kolejny kwartał. W okresie lipiec-wrzesień Sygnity poniosła aż 54 mln zł straty operacyjnej i 50 mln zł straty netto.
Prezes zaznacza jednak, że zarząd robi wszystko, by wyprowadzić spółkę na prostą. W IV kwartale planuje już zysk operacyjny na poziomie 33 mln zł przy przychodach na poziomie 428 mln zł. Zysku netto woli jednak nie szacować. 2008 r. ma już być na plusie - czytamy w "PB".
- Wyniki są rozczarowujące. Iskierką nadziei jest prognoza na IV kwartał - komentuje dla "PB" Przemysław Sawala-Uryasz, analityk CA IB.
- Prowadzimy intensywną restrukturyzację. Ograniczymy zatrudnienie do 500 osób w grupie (zwolnione mają być 234 osoby), sprzedamy te obszary biznesu, które są nierentowne lub w których nie widzimy perspektyw - zapowiada Piotr Kardach.
Spółka planuje też sprzedaż mniejszościowych udziałów w trzech spółkach zewnętrznych, integrację spółek Winuel, Maxelektronik, Aram i Polsoft oraz wprowadzenie spółki zajmującej się serwisem (powstałej na bazie Computerland Serwis) na GPW. Sama Sygnity chce też 4 grudnia uzyskać zgodę akcjonariuszy na walnym na podniesienie kapitału maksymalnie o 20 proc.
- To ma być emisja dla inwestorów kwalifikowanych. Chodzi o dokapitalizowanie spółki i wsparcie jej finansowania - mówi prezes.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Sygnity: gorzej już być nie może