Szczególną niechęć operatorów budzi zapowiedź zniesienia opłat roamingowych, czego domaga się europejska komisarz Neelie Kroes. - Stracimy przez to 7 mld euro - argumentują przedstawiciele telekomów.
Przez miesiąc wystąpienie pani komisarz było najczęściej analizowanym dokumentem unijnym. Tydzień temu w Neelie Kroes potwierdziła najgorsze przypuszczenia telekomów: przyznała, że jest ich w Europie dużo za dużo [ponad 100], a opłaty roamingowe - jako przejaw pazerności operatorów - powinny być całkowicie zniesione. I to do 2015 r.
Brytyjski "Financial Times" zdobył potwierdzenie tych zapowiedzi na piśmie. Dziennik pokazał szefom niektórych telekomów dotąd nieopublikowany 56-stronicowy szkic zmian prawnych, które mają stanowić podwaliny telerewolucji. Kiedy przeczytali m.in., że połączenia roamingowe mają kosztować tyle samo co lokalne, nie mogli zareagować inaczej niż negatywnie.
Roaming w obecnej postaci to dla telekomów jedna z najbardziej intratnych usług. Mimo że już trzykrotnie obniżane, w dalszym ciągu opłaty z tego tytułu (a ściślej za korzystanie z usług operatora spoza macierzystego kraju) generują ogromne zyski, do czego pośrednio przyznali się sami operatorzy. ETNO, ich europejskie stowarzyszenie, podało wczoraj, że po zniesieniu opłat roamingowych telekomy stracą do 2020 r. aż 7 mld euro. Zamach na nie szefowie telekomów określili jako "grabież w biały dzień", która "bardzo niekorzystnie odbije się na poziomie przyszłych inwestycji".
W unijnym dokumencie znaleźli też potwierdzenie planów redukcji - na razie o jedną czwartą - liczby działających w UE telekomów. Za to żadnych konkretów, jak miałaby przebiegać ich akwizycja czy konsolidacja. - Europejskie telekomy bardzo potrzebują polityki wsparcia, a nie widać jej w tych planach - żalił się Pierre Louette, dyrektor wykonawczy Orange.
Jakieś pozytywy? - To między innymi zapowiedź otwarcia rynku częstotliwości w Europie oraz wytyczenie jasnych, choć bolesnych zasad, które ogranicza konieczność nakładania na kolejnych regulacji - mówi Matthias Kurth z Cables Europe, organizacji zrzeszającej operatorów kablówek.
- Operatorzy mają prawo być wściekli na Neelie Kroes - powiedział nam wysoki rangą pracownik dużego polskiego telekomu. - Przecież w zeszłym roku ogłosiła ważną regulację, której termin wykonania przypada na 1 lipca 2014., a która pozwoli korzystać klientom z ofert roamingu międzynarodowego tzw. alternatywnych dostawców roamingu (ARP). Jak to ma działać? Jeśli ktoś jest, dajmy na to, w Orange, to na potrzeby roamingu będzie mógł podpisać umowę z Playem lub T-Mobilem. To też rewolucyjna zmiana, bo przełoży się na większą liczbę podmiotów, silniejszą konkurencję i niższe ceny. Oraz gigantyczny projekt finansowy i logistyczny, bo zmuszający operatorów, by dogadywali się w całej Unii w ciągu jednego dnia! Tyle bowiem ma trwać przeniesienie klienta. Ja pracuję nad tym siedem dni w tygodniu. I nie wiem, czy nie na daremno. Od miesiąca telekomy stoją w rozkroku, bo boją się, że nowa regulacja pożre starą i wszystkie poniesione na nią nakłady
Inny - też bojący się majestatu europejskiej komisarz - przedstawiciel telekomu tak ujmuje problem branży: - Wiadomo, co Komisja chce osiągnąć, ale nie wiadomo jak. Podejrzewam, że ona sama nie wie. Że rzuciła nośne hasło i teraz usiłuje wypełnić je treścią. Już poprzednia komisarz Viviane Reding mówiła o zrównaniu stawek roamingowych z lokalnymi. Ale na tym się skończyło, bo nie znalazła nikogo, kto by wiedział, jak to zrobić. Moim zdaniem poszukiwania trwają do dziś.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Telekomy ostrzegają: na unijnej rewolucji w roamingu stracimy 7 mld euro