Telekomunikacja Polska (TP) od lat zmniejsza inwestycje, a Polska jest na szarym końcu unijnych statystyk penetracji internetu. Premier Donald Tusk obiecywał w sejmowym exposé nacisk na informatyzację kraju, a infrastruktury wciąż brakuje.
— Nie inwestujemy, bo regulator nakłada na nas zaniżone stawki, a władze nie prowadzą polityki proinwestycyjnej — mówi narodowy telekom w „Strategii wsparcia rozwoju inwestycji telekomunikacyjnych w Polsce w latach 2008-2011”, do której dotarł „Puls Biznesu”. TP długo pracowała nad tym dokumentem, teraz przedstawia konkretne propozycje.
— Chcemy rozpocząć poważną debatę nad stworzeniem otoczenia przyjaznego inwestorom. Raport ma stygmat subiektywności, bo jest naszym dziełem, ale wysuwamy w nim propozycje, które mogą pomóc całemu rynkowi — przekonuje Ireneusz Piecuch, dyrektor wykonawczy i sekretarz generalny grupy TP.
Strategia mówi o zwiększeniu inwestycji na rynku, ale większość pomysłów sprowadza się do poprawienia losu TP. Telekom sporo mówi w raporcie o konieczności wdrożenia partnerstwa publiczno-prywatnego i lepszego wykorzystania funduszy unijnych. Ale najważniejsze i najbardziej kontrowersyjne propozycje sprowadzają się do ograniczenia roli regulatora.
— Najważniejsze jest umożliwienie nam świadczenia usług opartych na kosztach, wprowadzenie nowego sposobu definicji rynków telekomunikacyjnych określających nasze obowiązki oraz zmiana sposobu naliczania zwrotu na kapitale — wylicza Ireneusz Piecuch.
Trudno z raportu wyłuskać jednoznaczną konkluzję, jakiego rzędu inwestycje TP zaplanuje, jeśli zostaną spełnione jej postulaty.
— Chodziło o to, by zwrócić uwagę na problemy, a nie licytować się wartością inwestycji — mówią przedstawiciele TP.
— TP zmniejsza inwestycje od momentu prywatyzacji, czyli od 2001 roku. Do 2005 roku operator był pod parasolem ochronnym regulatora i niestety na poziom inwestycji to wcale nie wpłynęło. Ponadto bierzmy pod uwagę inwestycje całego rynku, a nie tylko TP, a zgodnie z naszymi danymi inwestycje „przeniosły się” do operatorów innych niż TP i nieznacznie wzrosły — ripostuje Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE).
Ministerstwo Infrastruktury, resort odpowiedzialny za sektor telekomunikacyjny, nie odpowiedziało na pytania „PB” dotyczące tego artykułu.
TP mówi: nie inwestujemy, bo regulator zmusza nas do udostępniania infrastruktury po zaniżonych cenach.
— Dostosowanie ofert hurtowych TP do rzeczywistych kosztów świadczenia usług oznacza ponad 20 mln zł dodatkowych przychodów miesięcznie — twierdzi narodowy telekom.
TP przedstawiła kilka dni temu regulatorowi analizę kosztów zaakceptowaną przez audytora, firmę Ernst & Young. W strategii inwestycyjnej TP proponuje podniesienie kosztów dwóch najbardziej prorynkowych usług — hurtowego dostępu do abonamentu (WLR) i szerokopasmowego dostępu do internetu (BSA) odpowiednio o 59 i 44 proc.
— Dzięki stawkom narzuconym przez UKE rynek telefonii stacjonarnej i internetowej bardzo dynamicznie się rozwija. Ale dlaczego my mamy za to płacić — irytuje się zarząd TP.
Operator liczy, że UKE przyjmie ostatni model kosztowy. W ubiegłym roku urząd nie zgodził się na to, by nie zaburzać konkurencji. Poza tym TP ma wciąż wyższe koszty niż porównywalne telekomy.
TP proponuje, by zmniejszyć „reżim regulacyjny” nad telekomem w obszarach, gdzie działa kilku konkurencyjnych operatorów — jak na przykład Warszawa, Trójmiasto czy województwo śląskie.
— Obszary te mogą rozwijać się swobodnie, bez ryzyka zakłócenia konkurencji przez któregoś z operatorów z powodu nadmiernej dominacji — twierdzi TP.
Ta propozycja na pewno spotka się z ostrym protestem konkurencji, która dopiero łapie oddech dzięki działaniom regulatora.
— Co z tego, że w niektórych aglomeracjach rozwija się konkurencja, skoro nie ma ona nawet wspólnie znaczącego udziału rynkowego. Propozycja zmniejszenia reżimu regulacyjnego w aglomeracjach wynika z chęci spicia całej śmietanki, związanej ze świadczeniem usług w wielkich miastach — mówi Anna Streżyńska.
By szybki internet był naprawdę powszechny i pozwalał na naprawdę szybki transfer danych, potrzebna jest sieć nowej generacji (NGN). TP deklarowała niedawno, że może wydać na ten projekt 2-3 mld EUR. Ale w raporcie kwestia inwestycji ujęta jest ogólnikowo.
„Budowę tej sieci urealni wprowadzenie nowego sposobu liczenia wskaźnika zwrotu na kapitale WACC [marży, którą TP może doliczać do swoich kosztów przy kalkulacji stawek dla innych operatorów — przyp. red.]” — pisze TP w raporcie.
Teraz TP dodaje do swoich kosztów marżę 10,13 proc. W raporcie jest cytowana unijna komisarz Viviane Reding, mówiąca o zwiększeniu wskaźnika do 15 proc. za ryzyko.
— Za ryzyko, czyli na nowych inwestycjach NGN. My stosujemy 10,13 proc., bo TP udostępnia sieci dawno już wybudowane w starych technologiach — wyjaśnia Anna Streżyńska.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: TP SA: zwiększymy inwestycje, jeśli ograniczy się rolę regulatora