W czasie startującej właśnie kampanii rozliczeń z fiskusem z podatku za 2008 r. wszyscy będą mogli składać zeznania przez internet. Obok podpisu elektronicznego potrzebna jest jednak zgoda naczelnika urzędu skarbowego. Można na nią czekać nawet miesiąc.
Tymczasem w Estonii w 2007 r. aż 86 proc. ludzi złożyło deklaracje podatkowe przez internet. W Norwegii z rozliczenia rocznego online skorzystało w tym samym czasie 65 proc. podatników.
Dramatycznie kiepskim wynikom naszego e-PIT-owania winne są przede wszystkim procedury. Do wysyłania deklaracji podatkowych siecią potrzebny jest tzw. bezpieczny podpis elektroniczny. Jego koszt sięga kilkuset złotych. To praktycznie wyklucza z e-deklaracji zwykłych śmiertelników, którym kupowanie e-podpisu tylko do rozliczeń podatkowych, raz w roku, po prostu się nie opłaca - czytamy w "Gazecie".
Rząd przygotowuje różne warianty tańszych podpisów elektronicznych, nie wiadomo jednak, kiedy zaczną one działać. Już za dwa lata ma się natomiast zacząć kolejna akcja wymiany dowodów osobistych. Nowe dowody będą wyposażone w mikroprocesor, w którym będzie zakodowany m.in. podpis elektroniczny ich właściciela. To ma ułatwić m.in. jego kontakty z administracją za pośrednictwem internetu.
Trzeba też pamiętać, że do złożenia PIT przez internet potrzebny jest nie tylko bezpieczny e-podpis, ale też... zgoda naczelnika urzędu skarbowego. Na formularzu ZAW-E1 trzeba więc najpierw zgłosić mu zamiar składania deklaracji w formie elektronicznej. Formularz ten dostarcza się do urzędu skarbowego w formie... papierowej. Dopiero po tym, już drogą elektroniczną należy wysłać zgłoszenie ZAW-E2. Potwierdza się w nim wolę składania deklaracji w formie elektronicznej. Naczelnik urzędu weryfikuje zgłoszenie i na specjalnym formularzu ZAS-E potwierdza możliwość składania przez podatnika dokumentów elektronicznych. Ma na to miesiąc.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Trudne łowienie PIT-ów siecią