Urząd Komunikacji Elektronicznej odrzucił raport TP zawierający obliczenia kosztów operatora, stanowiących podstawę do ustalenia cen usług m.in. w tym roku.
UKE tłumaczył, że ma prawo odrzucić zaudytowane sprawozdanie. Wyjaśniał, że audyt jest tylko jednym z punktów odniesienia. Obowiązek dokonania weryfikacji prawidłowości uzasadnionych kosztów spoczywa w całości na prezesie UKE - oświadczył urząd. Tłumaczył, że audytor bada metody ustalenia kosztów, a nie to, czy ich wysokość jest prawidłowa.
UKE zakwestionował m.in. sposób naliczenia kosztów TP na rok 2007, które były w przypadku niektórych usług o kilkadziesiąt procent wyższe niż w 2006 r. Regulator wskazał też, że TP inaczej niż w 2006 roku policzyła koszty usługi PSI (płaskiej stawki interkonektowej, czyli ryczałtowej opłaty stosowanej w rozliczeniach między operatorami). W efekcie, według UKE, zaprezentowano zupełnie inną usługę.
Argumenty UKE nie przekonały TP. Spółka zapowiedziała, że użyje "wszelkich przewidzianych przez prawo środków, aby zmienić środową decyzję" regulatora.
- Naszym zdaniem, prezes UKE, odrzucając w ten sposób wyniki audytu regulacyjnego, przekroczyła swoje ustawowe uprawnienia - twierdził Ireneusz Piecuch, dyrektor wykonawczy Grupy TP.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Trwa wojna UKE z TP SA