Możliwy koniec wojny na rynku telekomunikacyjnym. Zadowoleni z niej mają być operatorzy i abonenci.
UKE zmusza TP do współpracy z konkurentami, na czym narodowy operator traci kilkaset milionów złotych rocznie. Kwestionuje więc hurtowe stawki rozliczeniowe. Twierdzi, że UKE ustalił je poniżej kosztów i żąda podwyżki. Operator ma dobre argumenty. Jego kalkulację zatwierdził niedawno niezależny audytor. W ubiegłym roku było podobnie, ale UKE uznał, że ma powody odrzucić kalkulację TP i utrzymać własną - przypomina "Rz".
- Decyzje co do tegorocznej kalkulacji nie zostały jeszcze podjęte, ale przedstawiliśmy TP nasze analizy, z których wynika, że przyjęcie ich stawek hurtowych oznacza koniec biznesu, jaki prowadzą ich konkurenci - mówi Anna Streżyńska, szefowa UKE. Nawet jeżeli UKE odrzuci raport, TP będzie dochodzić słuszności w sądzie.
TP chce współpracować z konkurentami, ale na mocy tzw. umów LLU. Dzięki nim można świadczyć komplet usług telekomunikacyjnych, ale przedtem trzeba ponieść liczone w dziesiątkach milionów złotych inwestycje. TP wie, że stać na to tylko nielicznych.
UKE proponuje, aby TP zgodziła się na radykalne obniżenie opłat za linię w ramach umowy LLU (do 21 – 24 zł z 36 zł dzisiaj). Jeżeli konkurenci zaczną korzystać z nich na masową skalę, UKE zacznie stopniowo podnosić ceny innych rodzajów umów: BSA i WLR. TP na razie nie komentuje tych propozycji - czytamy w "Rzeczpospolitej".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: UKE szuka kompromisu z Telekomunikacją Polską