- To ma być drogowskaz dla operatorów - twierdzi Urząd Komunikacji Elektronicznej. W akcję zaangażowało się kilka tysięcy internautów.
UKE ma jednak pomysł, jak - przynajmniej częściowo - rozwiązać problem internetowych białych plam. Regulator chce pokazać operatorom, gdzie ludzie na internet czekają - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Ogólnokrajowa mapa białych plam ma powstać do końca roku. Co będzie na niej widać? Np. gdzie w Polsce nie można podłączyć stacjonarnego telefonu. Ale przede wszystkim UKE zamierza wysondować, gdzie mieszkańcy nie mogą liczyć na szybki dostęp do internetu (chodzi wyłącznie o internet po kablu, mapa nie będzie uwzględniała zasięgu np. komórkowych sieci 3G).
- Te dane będą bardzo szczegółowe - zapewnia Piwowarska. - Będziemy wiedzieć, ile gospodarstw domowych w danej gminie ma zapewniony dostęp do sieci, a jak duże zapotrzebowanie jeszcze nie jest zaspokojone.
I będzie wiadomo, gdzie inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną są niezbędne. Wówczas UKE siądzie nad mapą z operatorami i zacznie rozmowy. - Przedstawimy dostawcom wszelkie możliwości finansowania rozbudowy infrastruktury, choćby ze środków unijnych - mówi dyrektor UKE.
Obecnie urząd zbiera dane od operatorów (mają czas do 19 września). Pierwsze ankiety już wpływają. Na razie ankiety odesłali głównie lokalni dostawcy internetowi, UKE przewiduje, że z wyciągnięciem danych od większych graczy może być problem - podaje "Gazeta Wyborcza".
Piwowarska dodaje, że każdy operator zainteresowany inwestycją w danym regionie będzie mógł korzystać z tej bazy danych i mapy. Początkowo chodzi o tzw. białe plamy, czyli miejsca, w których dostępu do internetu nie ma wcale.
- W przyszłości będzie możliwe badanie np. zapotrzebowania na dostęp do internetu o wysokich przepływnościach - twierdzi dyrektor UKE.