Operatorzy internetowi nie muszą na żądanie koncernów płytowych ujawniać danych internautów, którzy wymieniają się plikami multimedialnymi. Chyba że władze państwowe postanowią inaczej
Koncerny twierdzą, że wymienianie się plikami muzycznymi to naruszenie praw autorskich. I za pomocą procesów cywilnych starają się dobrać się do skóry internautom, którzy plikami się wymieniali.
Od wtorku będzie im to trochę trudniej robić, przynajmniej w UE. Sędziowie unijnego trybunału w Luksemburgu stwierdzili bowiem, że dostawcy usług internetowych nie mają wcale obowiązku ujawniania - na życzenie koncernów - jak nazywa się i gdzie mieszka osoba, która kryje się za konkretnym numerem IP. (Jest to numer identyfikacyjny komputera, często jedyny ślad, jaki pozostaje po wizycie w sieci.) ETS stwierdził bowiem, że w tej chwili żadne europejskie przepisy nie dają podstawy do naruszania prywatności internautów - wyjaśnia "GW".
Co równie ważne, orzeczenie ETS dotyczy tylko tych spraw, w których koncerny muzyczne chcą dochodzić swoich praw na drodze postępowania cywilnego. W przypadku procesów karnych, operatorzy nie mogą ukrywać, kto kryje się za danym numerem IP.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Unijny sąd broni internautów przed koncernami muzycznymi