Internetowy gigant dogadał się z Carlem Icahnem, znanym inwestorem, który groził, że wysadzi z fotela szefa Yahoo! i całą radę nadzorczą. Co może oznaczać, że transakcja z Microsoftem jednak się oddala.
Na początku maja Icahn skupił 4,98 proc. udziałów w Yahoo!, oskarżył władze spółki o torpedowanie negocjacji i zaczął lobbować za tym, by rada nadzorcza spółki przestała kręcić nosem i zgodziła się na ofertę Microsoftu. I postawił sprawę na ostrzu noża - jeśli Yahoo! nadal będzie się opierać, na walnym przekona udziałowców do wymiany rady nadzorczej - przypomina "Gazeta".
A dla Icahna tego typu zagrania to nie pierwszyzna - stoczył już kilkanaście takich bitew (tzw. proxy fight), w większości przypadków dopinał swego (m.in. w Motoroli).
Yahoo! wolało nie ryzykować - zgodnie z umową spółka powiększy skład rady nadzorczej do 11 osób - wejdzie do niej Icahn i dwie osoby wybrane z listy miliardera (menedżerowie z listy mieli zastąpić obecnych członków rady) poszerzonej o Jonathana Millera, byłego szefa AOL. W zamian 72-letni inwestor ma zrezygnować z krucjaty i poprze obecną radę - ośmiu członków musi ubiegać się o reelekcję, w tym szef spółki Jerry Yang - czytamy w "Gazecie".
- To porozumienie nie tylko pozwoli Yahoo! odsunąć od siebie kłopoty związane z bitwą na walnym, ale też umożliwi spółce kontynuację strategii, by stać się miejscem, od którego zaczynają internauci i którego nie mogą omijać reklamodawcy - mówi Yang cytowany w komunikacie.
Otwarte pozostaje jedno kluczowe pytanie - jak potoczą się rozmowy o transakcji z Microsoftem, na którą tak naciskał Icahn. Koncern z Redmond ostatnio oświadczył, że jest gotów powrócić do negocjacji i kupić albo wyszukiwarkę, albo całą firmę.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Yahoo! odpływa od Microsoftu