Czy Yahoo przegapiło wielką szansę, odrzucając ofertę Microsoftu? Gigant z Redmond proponował za jedną akcję nawet 33 dol., dziś na giełdzie są warte trzykrotnie mniej
Dziś o takie argumenty byłoby znacznie trudniej - w punkcie kulminacyjnym negocjacji Microsoft oferował ponad 47 mld dol. Wycena Yahoo! na giełdzie? Dziś to niespełna 17 mld dol.
Na to nakłada się kryzys, który nie omija też branży technologiczno-internetowej. A Yahoo!, które już wcześniej mimo dobrej koniunktury nie rozwijało się tak szybko jak inni internetowi gracze, musi mocniej zaciskać pasa - wczoraj spółka ogłosiła, że jeszcze w tym roku zwolni przynajmniej 1,5 tys. pracowników (10 proc. zatrudnionych).
A Yang zapowiedział, że na tym cięcia mogą się nie skończyć. Nie zachwycają też opublikowane właśnie wyniki finansowe za trzeci kwartał. W porównaniu z ubiegłym rokiem przychody co prawda wzrosły o 3 proc., do 1,3 mld dol. Ale na czysto Yahoo! zarobiło tylko 54 mln dol., o blisko 100 mln mniej niż w 2007 r.
Czy to dobry moment dla Microsoftu, by wyłożyć na stół kolejną ofertę? Niektórzy analitycy w ostatnich tygodniach sugerowali, że tylko fuzja obu spółek pozwoli im na konkurowanie z Google.
I Microsoft wypuścił próbny balon - podczas wtorkowej konferencji w Orlando Steve Ballmer, szef Microsoftu, napomknął, że połączenie miałoby "ekonomiczny sens". I kurs Yahoo! od razu skoczył w górę o kilka procent. Przygasił go oficjalny komunikat koncernu - "nie mamy zamiaru przejmować Yahoo!, nie toczą się żadne rozmowy".
W co gra Microsoft? Analitycy są lekko zdezorientowani. - Dla spółki ponowne podejście do zakupu Yahoo! miałoby sens. - Oczywiście po niższej cenie - uważa Clayton Moran, analityk Stanford Group. - Zwłaszcza że koncern ma kupę kasy, a musi budować pozycję w internecie - dodaje. Jego zdaniem Ballmer chciał w ten sposób sprawdzić, jak udziałowcy Yahoo! zareagują na możliwość pojawienia się nowej oferty. Mniej przekonany jest Colin Gillis, analityk Canaccord Adams. - Gdyby rzeczywiście byli zainteresowani złożeniem oferty, powinni raczej skoncentrować się na poufnych rozmowach z nowymi członkami rady Yahoo!, zamiast publikować komunikaty.