"Gazeta Wyborcza": Na cyberprzestępstwach i kradzieży danych firmy mogły stracić w ub.r. ponad bilion dolarów - szacuje firma McAfee. A kryzys dołoży swoje - bo firmy najbardziej obawiają się nie wirusów czy hakerów, ale... zwalnianych pracowników.
- Nie wszystkie firmy doceniają potęgę informacji i wrażliwych danych. A to dziś taka sama waluta jak złoto, diamenty czy ropa - wtóruje mu prof. Eugene Spafford z University Purdue, który uczestniczył w badaniach.
Ale to nie hakerzy czy szalejące w sieci wirusy - mimo tak dużej skali - są największym zmartwieniem szefów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo informatyczne firm. Jak wynika z raportu, numerem jeden są... zwalniani pracownicy - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Pracownicy od zawsze byli uważani za najsłabsze ogniwo w systemie zabezpieczeń - coraz powszechniejsze są służbowe laptopy, dyski przenośne o ogromnej pojemności można łatwo schować w kieszeni.
- Kryzys będzie sprzyjał kradzieży danych. Niektórzy zwalniani pracownicy na pamiątkę wezmą długopis, inni - poufne dane, które będą chcieli sprzedać konkurencji - mówił niedawno "Gazecie" Tony Dearsley, specjalista od informatyki śledczej z firmy Kroll Ontrack.
Tego właśnie obawia się aż 42 proc. ankietowanych. Ryzyko jest tym większe, że z powodu kryzysu armia bezrobotnych do końca br. może się powiększyć o nawet 50 mln osób (szacunki Międzynarodowej Organizacji Pracy). Dopiero na drugim miejscu są zagrożenia zewnętrzne - w tym m.in. wykradanie przez hakerów danych poprzez luki w systemach zabezpieczeń - czytamy w "Gazecie".